~~~POV Rose~~~
Obudziłam się wtulona w Christiana. Obróciłam głowę ku górze i zobaczyłam, że chłopak już nie śpi tylko mi się przygląda.
- Jak się spało?- zapytał z uśmiechem.
- Dobrze. - wyszczerzyłam się. - Która godzina?- Zapytałam przeciągając się.
Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak jest już ubrany.
- Zaraz siódma.- powiedział.
- Że co?!- pisnęłam.- Ja się ogarnąć nie zdąrzę. Przyniesiesz mi mundurek z szafy?- zapytałam słodko się uśmiechając.
- No dobra. - wstał leniwie z łóżka.
- I kosmetyki z łazienki. - wyszczerzyłam się.
Po pięciu minutach był z powrotem razem z moimi ciuchami i kosmetykami.
- Trzymaj, ale więcej nie każ mi tego robić.- powiedział siadając na łóżku.
- Co się stało?- usiadłam obok niego.
- Zastałem Lucasa w łóżku z Vivi. Byłem wściekły, ale postanowiłem ich nie budzić. Nie miałem ochoty słuchać ich tłumaczeń.- odpowiedział.
- Są dorośli. Nie możesz wiecznie mieć pod kontrolą tego z kim spotyka się Vivi i co robi. -uśmiechnęłam się delikatnie, gładząc jego ramię.
- Nie są dorośli, a przynajmniej nie Vivi, ma 17- naście lat. - podkreślił spoglądając na mnie. - idź się szykować, bo na końcu wyjdziesz w tej koszulce. - zaśmiał się, wstałam z łóżka, ale zanim się obejrzałam ktoś mnie zatrzymał.- A buziak?- zaśmiał się po raz kolejny.
Dałam mu buziaka w usta i weszłam do łazienki. Założyłam mundurek i zrobiłam delikatny makijaż. Rozczesałam włosy i
zaplotłam je w luźnego warkocza. Wyszłam i założyłam na nogi moje lity i spojrzałam na Wojownika. Miał na sobie czarną koszulkę AC/DC i czarne rurki z obniżonym krokiem i łańcuchem z boku, na nogach miał jak zwykle czarne glany. Wziął czarną skórę i wyszliśmy. Po drodze wstąpiliśmy po Vianę i Lucasa i poszliśmy na stołówkę. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, pierwszy raz Purcelle był tak rozluźniony. Weszliśmy całą czwórką na stołówkę, Lucas poszedł do swojego stolika, a Christian odprowadził mnie do mojego, kiedy usiadłam Purcelle pochylił się do mojego ucha i szepnął:
- Uważaj na siebie, Słonko.- Wymruczał mi do ucha.
Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Doriana.
-Nie musisz przypominać. - zaśmiałam się.
Dał mi buziaka w policzek i poszedł do swojego stolika. Starałam nie odzywać się do nikogo, nie miałam ochoty wdawać się w kolejną kłótnie. Po skończonym śniadaniu Chris odprowadził mnie pod salę, po czym poszedł na trening. Na korytarzy zatrzymał mnie Dorian.
- Co ty w nim widzisz?- zapytał szybko.
- A czemu to Cię tak obchodzi?- uniosłam brew.
- Bo zależy mi na tobie i nie chce, żebyś później cierpiała.- powiedział, a ja prychnęłam.
- Wiesz kiedy bym na prawdę cierpiała? - zapytałam przez śmiech.
- No kiedy? - odpowiedział.
- Będąc z Tobą. Nie ukrywajmy nigdy nie zrobiłeś czegoś kiedy nie mogłeś w jakiś sposób na tym skorzystać.- prychnęłam mu w twarz.
- Na prawdę mi na Tobie zależy i nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. - powiedział dobitnie.
Po czym poszedł do Ines.
- Są dorośli. Nie możesz wiecznie mieć pod kontrolą tego z kim spotyka się Vivi i co robi. -uśmiechnęłam się delikatnie, gładząc jego ramię.
- Nie są dorośli, a przynajmniej nie Vivi, ma 17- naście lat. - podkreślił spoglądając na mnie. - idź się szykować, bo na końcu wyjdziesz w tej koszulce. - zaśmiał się, wstałam z łóżka, ale zanim się obejrzałam ktoś mnie zatrzymał.- A buziak?- zaśmiał się po raz kolejny.
Dałam mu buziaka w usta i weszłam do łazienki. Założyłam mundurek i zrobiłam delikatny makijaż. Rozczesałam włosy i
zaplotłam je w luźnego warkocza. Wyszłam i założyłam na nogi moje lity i spojrzałam na Wojownika. Miał na sobie czarną koszulkę AC/DC i czarne rurki z obniżonym krokiem i łańcuchem z boku, na nogach miał jak zwykle czarne glany. Wziął czarną skórę i wyszliśmy. Po drodze wstąpiliśmy po Vianę i Lucasa i poszliśmy na stołówkę. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, pierwszy raz Purcelle był tak rozluźniony. Weszliśmy całą czwórką na stołówkę, Lucas poszedł do swojego stolika, a Christian odprowadził mnie do mojego, kiedy usiadłam Purcelle pochylił się do mojego ucha i szepnął:
- Uważaj na siebie, Słonko.- Wymruczał mi do ucha.
Dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Doriana.
-Nie musisz przypominać. - zaśmiałam się.
Dał mi buziaka w policzek i poszedł do swojego stolika. Starałam nie odzywać się do nikogo, nie miałam ochoty wdawać się w kolejną kłótnie. Po skończonym śniadaniu Chris odprowadził mnie pod salę, po czym poszedł na trening. Na korytarzy zatrzymał mnie Dorian.
- Co ty w nim widzisz?- zapytał szybko.
- A czemu to Cię tak obchodzi?- uniosłam brew.
- Bo zależy mi na tobie i nie chce, żebyś później cierpiała.- powiedział, a ja prychnęłam.
- Wiesz kiedy bym na prawdę cierpiała? - zapytałam przez śmiech.
- No kiedy? - odpowiedział.
- Będąc z Tobą. Nie ukrywajmy nigdy nie zrobiłeś czegoś kiedy nie mogłeś w jakiś sposób na tym skorzystać.- prychnęłam mu w twarz.
- Na prawdę mi na Tobie zależy i nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. - powiedział dobitnie.
Po czym poszedł do Ines.
***TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ***
Jak w każdym związku zaczęły się kłótnie. Ale ja nie mogę być z kimś tak chorobliwie zazdrosnym. Od ostatniej kłótni o Doriana zaczęłam znowu unikać Christiana, kiedy się na mnie wydarł. Wiem że nie zrobiłby mi krzywdy, ale trochę przesadza. Dzisiaj sylwester, Vivi namówiła mnie żebym poszła na fiestę Wojowników, ale nadal nie wiem z kim mam iść. Nadszedł czas przygotowań. założyłam typową "małą czarną" z dość dużym wycięciem na plecach rozciągającym się, aż do boków. Takie samo wycięcie było na dekolcie, u góry spięte złotym łańcuszkiem. Założyłam czarne szpilki, a na rękę złotą bransoletkę. zrobiłam mocny makijaż podkreślając oczy czarnym cieniem i maskarą, a usta czerwoną szminką. Zrobiłam koka i wyszłam z łazienki.
- Gotowa. - powiedziałam do Vivi.- To powiesz mi w końcu z kim idę?- zapytałam zaciekawiona.
- Nie. To ma być niespodzianka. - wyszczerzyła się.
Wyszłyśmy z pokoju kierując się do windy.wyszłyśmy z budynku a moim oczom ukazali się Lucas i... Christian. Zacisnęłam pięści i wyprostowałam plecy. Vivi znacząco przybliżyła się do Lucasa i dała mu buziaka w policzek, w tym czasie Christian mordował chłopaka wzrokiem. Odwróciłam głowę żeby nie parsknąć śmiechem.
- To my pójdziemy po resztę znajomych i spotkamy się w koloseum, dobrze?- zapytała Vivi.
- Idealnie. - powiedziałam sarkastycznie.
Odeszli. Zostałam sam na sam z Christianem, pierwszy raz w takiej sytuacji czułam się niezręcznie i miałam ochotę uciec.
- Nie wiem co ona w nim widzi.- warknął sam do siebie.
- Może nie jest napakowany i odważny, ale przynajmniej ma mózg. - mruknęłam pod nosem.
- Byłem winny przysługę Vivi, dlatego teraz tutaj z tobą jestem. - powiedział obojętnie.
- Dlaczego Vivi chciała żebym poszła z Tobą?- zapytałam.
- Uważała że będziesz przy mnie bezpieczna. - znów ten obojętny ton.
- A będę?- kolejne pytanie padło z moich ust.
- Jeśli będziesz się trzymać bardzo blisko mnie to tak.- powiedział z uśmieszkiem kładąc nacisk na "bardzo".
Zaśmiał się głośno widząc moją niezadowoloną minę. Stanęliśmy przed koloseum.
- Stresik?- zaśmiał się widząc jak przesadnie prostuje plecy.
- Trochę.
- Spokojnie. Wyglądasz...- przerwał widząc błysk w moim oku. - Do zniesienia.
- Zero w tobie dżentelmena. - prychnęłam.
Koloseum było udekorowane turkusowymi i granatowymi światłami. Chris pomógł mi wejść po schodach. Żałuję że ubrałam te szpilki. Weszliśmy do sali była udekorowana materiałowymi kokardami w kolorze świateł zewnętrznych.
- To my pójdziemy po resztę znajomych i spotkamy się w koloseum, dobrze?- zapytała Vivi.
- Idealnie. - powiedziałam sarkastycznie.
Odeszli. Zostałam sam na sam z Christianem, pierwszy raz w takiej sytuacji czułam się niezręcznie i miałam ochotę uciec.
- Nie wiem co ona w nim widzi.- warknął sam do siebie.
- Może nie jest napakowany i odważny, ale przynajmniej ma mózg. - mruknęłam pod nosem.
- Byłem winny przysługę Vivi, dlatego teraz tutaj z tobą jestem. - powiedział obojętnie.
- Dlaczego Vivi chciała żebym poszła z Tobą?- zapytałam.
- Uważała że będziesz przy mnie bezpieczna. - znów ten obojętny ton.
- A będę?- kolejne pytanie padło z moich ust.
- Jeśli będziesz się trzymać bardzo blisko mnie to tak.- powiedział z uśmieszkiem kładąc nacisk na "bardzo".
Zaśmiał się głośno widząc moją niezadowoloną minę. Stanęliśmy przed koloseum.
- Stresik?- zaśmiał się widząc jak przesadnie prostuje plecy.
- Trochę.
- Spokojnie. Wyglądasz...- przerwał widząc błysk w moim oku. - Do zniesienia.
- Zero w tobie dżentelmena. - prychnęłam.
Koloseum było udekorowane turkusowymi i granatowymi światłami. Chris pomógł mi wejść po schodach. Żałuję że ubrałam te szpilki. Weszliśmy do sali była udekorowana materiałowymi kokardami w kolorze świateł zewnętrznych.